"Uważam, że marzenia są paliwem życia. Żyjesz w pełni, kiedy starasz się je spełnić. Nie ma nagrody za bierne bezpieczeństwo"
Kto nie czytał wcześniejszych pozycji, może dowiedzieć się
zbyt wiele!
Jak pewnie wiecie "Franco" jest zakończeniem
historii Kate, Gusa i ich przyjaciół. Na blogu znajdziecie już recenzję
"Promyczka" i "Gusa", które wzbudziły we mnie mnóstwo
emocji. Czy podobnie było z Franco? Zapraszam do dalszego czytania!
Minęło już trochę czasu od śmierci Kate Sedwick, która na
zawsze pozostała promyczkiem dla wszystkich osób, które poznała w swoim życiu.
Jej najlepszy przyjaciel Gus spotkał kobietę z którą chce spędzić resztę życia
i przy której znowu czuje, że żyje. Pozostali również próbują sobie poukładać w
głowach. Franco, który jest tytułowym bohaterem tej książki jak zawsze jest
pełen optymizmu. Chociaż jego też dotknęła strata Kate, na co dzień pamięta o
ważnych dla wszystkich słowach, a mianowicie "Stwórz legendę". Kiedy,
więc podczas jednego z wypadów do klubu widzi uroczą dziewczynę nie waha się
ani chwili postanawia działać. Rozpoczyna znajomość z piękną nieznajomą,
nieświadomy tego jak ta relacja wpłynie na dalsze jego losy.
Gemma Hendricks pochodzi z Anglii i swoim akcentem czaruje
każdego spotkanego mężczyznę. Odważnie stawia kolejne kroki jako pani
architekt, czym zjednuje sobie zaufanie i następne duże współprace. Posiada
niezwykły uśmiech, niespotykane poczucie humoru i co najważniejsze ogromne
serce pełne ciepła i miłości. Jak tu nie zwrócić na nią uwagi?! Kiedy więc
staje na drodze młodego perkusisty wiadomym jest, że wpadnie on po same uszy.
Jednak czy plany dziewczyny pokryją się z wyobrażeniami chłopaka o szczerej i
spełnionej miłości?
Przyznam szczerze, że Franco to historia, która jest
cudownym zwieńczeniem całej opowieści. Na koniec dowiadujemy się jak potoczyły
się losy wszystkich bohaterów i czy wreszcie odnaleźli prawdziwe szczęście i
stworzyli legendę. Jednak jak mam być szczera ta część podobała mi się najmniej,
jednak nie oznacza to, że była słaba. Po prostu od początku Kate i Gus byli
bohaterami, którzy skradli moje serce, ale przystojny i męski muzyk o niezwykle
kruchym sercu również zawładnął moimi emocjami. Jeżeli, więc nadal wahacie się
czy sięgnąć po ostatnią część to mówię Wam zdecydowane TAK! Cała seria jest dla
mnie naprawdę cudowną historią wartą każdego uśmiechu i każdej uronionej łzy.
Kto czytał czekam na Wasze opinie! Ja KOCHAM ♥
"Na szczęście upływający czas ma moc uzdrawiania. Potrafi zmienić żal we wdzięczność"
Promyczka uwielbiam. Pozostałe części, jeszcze przede mną.:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w najbliższej przyszłości znajdziesz czas i sięgniesz po kolejne części ♥
UsuńPozdrawiam!
Zapomniałam o tej autorce ^.^ Muszę w końcu przeczytać "Promyczka". Dziękuję za przypomnienie o jej istnieniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Bardzo się cieszę, że przypomniałam i mam nadzieję w takim razie, że szybciutko po nią sięgniesz ♥
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Nie jesteś pierwszą osobą, która (co prawda) zakochała się w tej książce, ale uważa, że na tle dwóch poprzednich części, wypadła zaskakująco słabo. Na te książki mam wielką ochotę, ale póki co, nie widzę szans na ich przeczytanie. Na półce czekają dwa stosy książek do recenzji, także... mam co czytać! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
ksiazkowa-przystan.blogspot.com
Zdecydowanie po Promyczku i Gasie, Franco wypada przeciętnie, ale dalej warto ją przeczytać ♥ Liczę na to, że niedługo znajdziesz czas na jej przeczytanie!
UsuńPozdrawiam :D
"Promyczek" stoi już u mnie na półce ponad rok, więc wypadałoby się za niego zabrać.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żebyś jak najszybciej przeczytała bo naprawdę się opłaca poświęcić czas na poznanie historii Kate ♥
UsuńPozdrawiam!
Nie znałam tej serii! A jestem jej teraz bardzo ciekawa, wiec koniecznie muszę nadrobić! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPromyczek jest świetny, ale Franco już mnie tak nie ujął.
OdpowiedzUsuń